Spokoju i miłości, wielu tylko miłych gości!
Smacznej wigilii i całusów moc -
w tę najpiękniejszą w roku noc!
Szczęścia kilogramów, ze śniegu bałwanów!
Życzliwych ludzi wokół, żadnej łezki w oku,
przyjaciół jakich mało, przez życie byś szedł śmiało!
Serca bogatego i ciepłego!
No i oczywiście życzę Ci marzeń spełnienia,
i każdego małego czy dużego pragnienia!
Fajerwerki, śnieg, muzyka;
już szampana każdy łyka!
zdrowia, szczęścia, pomyślności,
góry forsy i miłości,
mnóstwo uniesień o zmroku
życzę Tobie w Nowym Roku
Teraz, choć wiosen trochę przybyło,
to wiatr ten sam, szumi nam miło.
Ja razem z wiatrem ślę ci życzenia,
niech ci się spełnią wszelkie marzenia,
a pierwsza gwiazda świecąc o zmroku
niesie Ci radość w tym Nowym Roku!
Słońca, gdy wokół pochmurno,
czasu, którego wciąż brak,
uśmiechu, o który tak trudno,
a który rozjaśnia nam świat.
Miłości co nie ustaje
i wiary w każdy dzień,
ziemi co bywa rajem
kiedy nam dobrze jest.
Marzeń co się spełniają,
bliskich co blisko są.
Tego wszystkiego Ci życzę
i jeszcze WESOŁYCH ŚWIĄT!
Rozhulały się wielkim gestem
wielkanocne dzwony
głosząc chwałę Pana
w cztery świata strony.
Spiżowy głos dzwonów
z sygnaturki drganiem
przebił chmury i przysiadł
przy złoconej bramie.
Święty strażnik, staruszek,
już trochę głuchawy,
pootwierał szeroko wrota
owej bramy - by lepiej słyszeć
granie z ziemskiego padołu.
I tak się zasłuchał
i tak się rozbawił
ręce kibić objęły
podparł się bokami,
przytupnął nieśmiało
(rzecz to oczywista)
wigor tempo przyspieszył
i już tańczy twista.
A tu tłumy turystów
do raju zdążają:
dobrzy - idą w pokorze,
czerwoni się pchają.
Chyłkiem, milczkiem jak diabły
w obcisłym kubraku
dołem się przemieszczają,
z głowa gdzieś pod pachą.
Cel już coraz bliżej,
złoto bramy nęci,
jeszcze parę ślizgów
i znów będą pierwsi.
Wtem głos z głębi ogrodu
wykrzyknął donośnie:
"- Piotrze! Oprzytomnij
i pomyśl przez chwilę!
Jak włażą komuchy
pójdziesz na zasiłek!"
Święty stanął i patrzy
- ze zmęczenia ziewa:
"- Psubraty podstępne!
Wy chcecie do nieba?
A gdzie dobre uczynki?
Gdzie serca skruszone?
Nic z tego nie będzie
ruszać w druga stronę!"
Ceber pełen wody
z deszczówki obłoku
wylał na gadzinę
co się pchała z boku.
W taki oto sposób
zwyczaj jest nadany:
w drugi dzień świąteczny
- poniedziałek lany.